wtorek, 13 października 2015

ROZDZIAŁ 40

Rozdział 40 - "Miłość rośnie wokół nas." 
*muzyczka* 


Lena's POV
   *w śnie Leny*

- Adam, dokąd idziemy? - zapytałam bruneta, który ciągnął mnie za rękę.
- Zobaczysz, czemu jesteś taka niecierpliwa? - zaśmiał się podążając dalej. 
- Bo wiesz, że nie lubię niespodzianek - westchnęłam idąc dalej. Po chwili Adam stanął przede mną.
- To tutaj - odsunął się pokazując mi gdzie mnie zaprowadził. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Piękna altanka, a na niej stół, gdzie były moje ulubione potrawy. Wszędzie pełno zieleni i drzew, kwiatów oraz czyste jak kryształ jeziorko, do którego leciała woda z małego wodospadu. To dlatego tak długo jechaliśmy.
- I... To wszystko jest dla mnie? - spojrzałam na chłopaka. 
- Tak. Zasługujesz na to, moja księżniczko - uśmiechnął się do mnie i nachylił nade mną. 

 *koniec snu*

  Jak kto bywa, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Obudził mnie dźwięk budzika. Znienawidzony przez dziewięćdziesiąt procent społeczeństwa. 
- Uhh... Serio? W takim momencie? - leniwie przeciągnęłam się i chwyciłam telefon w celu wyłączenia alarmu. Spojrzałam na okno. Przez firany przebijały się promienie słoneczne. Ziewnęłam i zrzuciłam z siebie kołdrę. Usiadłam na łóżko. Przetarłam oczy myśląc o śnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. 
- Szkoda, że to tylko sen... - westchnęłam z bezradności. - Dobra, czas do szkoły - mruknęłam do siebie zabierając ubrania, które już dawno były przygotowane przeze mnie na dziś. Wyszłam z pokoju udając się do łazienki. Zastałam tam moją mamę. Wcześniej był z nią tata. Zawsze się kłócili o lustro. Śmiesznie to wyglądało. Lecz tydzień temu się wyprowadził. Za trzy tygodnie mają sprawę rozwodową. Tak bardzo chciałabym, żeby byli dalej razem. Żeby cała rodzina była w komplecie. Dlaczego nie może być jak wcześniej? Westchnęłam cicho i podeszłam do lustra.
- Już wstałaś? - zapytała mama chowając swoją kosmetyczkę do szafki.
- Taaa - mruknęłam sięgając po pastę i szczotkę. Ostatnio prawie wcale razem nie rozmawiamy ani  nie spędzamy razem czasu. 
- Zaraz jadę do pracy. Klucze zostawię Ci na szafce w kuchni.
No właśnie. Praca. Przez to też mama nie ma dla mnie czasu. Po chwili wyszła z łazienki bez słowa, więc zostałam sama. Zaczęłam się przygotowywać co jakiś czas kontrolując godzinę, żeby się nie spóźnić do szkoły. Umyłam się, umalowałam, ubrałam oraz uczesałam. Zeszłam na dół i przygotowałam dla siebie śniadanie. Mamy już nie zastałam co oznaczało, że pojechała do pracy. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść przeglądając w telefonie Facebooka. Nagle na ekranie pojawił się dymek ze zdjęciem Adama. Dostałam od niego wiadomość. Uśmiechnęłam się sama do siebie i kliknęłam na niego. 




   Wstałam od stołu i wrzuciłam miskę po płatkach do zlewu. Podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę. Nacisnęłam za klamkę i pociągnęłam do siebie. Ujrzałam wysokiego bruneta ubranego w bordową bluzę, czarne spodnie oraz New Balance. W ręku trzymał telefon, a drugą miał w kieszeni. Zilustrowałam go od góry do dołu. Podniósł wzrok znad telefonu i uśmiechnął się do mnie. 
- Hej - odwzajemniłam uśmiech i wpuściłam chłopaka do środka. Ten podszedł do mnie i przyciągnął do siebie w celu przytulenia. 
- Jeny, jaka Ty jesteś ciepła... - powiedział cicho obejmując mnie ramionami. Zachichotałam.
- To miał być komplement? - zapytałam spoglądając na bruneta. 
- Może i tak - uśmiechnął się. Spojrzałam na zegarek.
- Powinniśmy już wychodzi. Poczekaj, tylko pójdę po torbę - poszłam do kuchni po swoje rzeczy. Wzięłam jeszcze klucze od domu i wróciłam do zielonookiego. Ubrałam buty i kurtkę. Adam jak zwykle patrzył coś w telefonie. Złapałam jego IPhona i wyszłam z domu. 
- Ej, no oddaj! - wyszedł za mną. Schowałam telefon do kieszeni i zamknęłam za nim drzwi. 
- Jesteś uzależniony - ruszyłam w stronę szkoły.
- No ale Lena, ja pisze posta na Ciurakach - oznajmił idąc za mną.
- Czyżby? - wyjęłam komórkę Adama. Hasło "Lena". Takie banalne, a zarazem słodkie. Odblokowałam i weszłam na Snapchata. Zrobiłam sobie zdjęcie i wstawiłam na my story. Oddałam telefon chłopakowi i uśmiechnęłam się do niego. 
- Co zrobiłaś? - zapytał przymrużając oczy. 
- A nic, nic - pocałowałam chłopaka w policzek i złapałam za rękę. Po 10 minutach byliśmy w szkole.

   Zuza's POV
   Otworzyłam swoją szafkę i wyjęłam z niej potrzebne książki. Schowałam podręczniki do torby i zamknęłam drzwiczki. Nagle moim oczom ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Łukasz opierający się o pozostałe szafki i wpatrujący się we mnie. Wystraszyłam się i odskoczyłam na bok. 
- Łukasz?! Co Ty tu robisz? - zapytałam nerwowo.
- A no przyszedłem na chwilę. Muszę coś powiedzieć Adamowi. Jest już może w szkole? - w tej samej chwili przyszli Zimmermann i Lena.
- Łukasz? Co tu robisz? - zapytał zielonooki.
- Szukałem Ciebie. Muszę Ci coś powiedzieć. Chodź na stronę - chłopaki poszli, a Lena się ze mną przywitała.
- I jak tam? Jak z Łukaszem? - śmiesznie poruszyła brwiami.
- No jak, nijak. Nasze relacje albo są dobre, albo złe. Chciałabym, żeby coś z tego wyszło, no ale co zrobić - westchnęłam, a dziewczyna posmutniała.
- Adam z nim pogada. A jeżeli nie on, to ja to zrobię.
- Nie! Lena, proszę. Pomyśli, że to ja Ci kazałam, a nie chcę, żeby źle o mnie myślał. Jak będę potrzebowała Twojej pomocy to Ci od razu powiem.
- Dobrze, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, okey? - złapała mnie za ręce.
- Okey - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłyśmy się.
- Ej, bo będę zazdrosny - usłyszałyśmy głos Adama. Lena odwróciła się do niego.
- Nie masz prawa być - stanęła na palcach i cmoknęła go w usta. Tak bardzo chciałbym być szczęśliwa, mieć chłopaka. Spojrzałam na Łukasza. Uśmiechnął się do mnie słodko. Niepewnie oddałam uśmiech.
- Słuchaj, Zuzia... Masz dziś po szkole czas? - zapytał nagle brunet.
- Emm... No jasne - uśmiechnęłam się lekko.
- Super. Dobra ja już będę spadał. Trzymajcie się - uśmiechnął się do wszystkich i odszedł w kierunku drzwi wyjściowych. Adam dziwnie się na mnie patrzył. Jakby miał coś do ukrycia. W końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam.
- Adam, czego Ty się tak na mnie gapisz?! - zapytałam wkurzona.
- Spokojnie, Zuzia. Po prostu coś miłego Cię czeka po szkole - uśmiechnął się po raz kolejny. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Lena także.
- Jakaś niespodzianka? - zapytała dziewczyna.
- Później Ci powiem - oznajmił chłopak. Nagle zadzwonił dzwonek informujący o początku lekcji. Weszliśmy do sali i rozpoczęliśmy matematykę

*po południu...*


Łukasz's POV
   Czekałem na Zuzę pod szkołą. W ręku trzymałem białą różę, tą samą co dostała ode mnie na bal. Nagle cała trójka wyszła ze szkoły i podążała w moim kierunku. Zuza była nieco zdziwiona. Adam i Lena zaprowadzili ją do mnie.
- To my już was zostawimy - powiedziała Lena i puściła do niej oczko. Razem z Adamem poszli w kierunku domu Leny. 
- Łukasz, możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? - zapytała rudowłosa krzyżując ręce na klatce piersiowej. 
- Zobaczysz w trakcie. A tymczasem to dla Ciebie - podarowałem jej różę, a ta wzięła ją do ręki z lekkim  rumieńcem i uśmiechem. 
- Biała róża. Moja ulubiona. Dziękuję - spojrzała na mnie. 
- A teraz chodź - wziąłem ją delikatnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku taksówki. 


Rozdział 40!
Okrągła liczba po raz 4! :D
Jak wam się spodobał rozdział?
Jak widzicie, jest podzielony na części.
Jutro postaram się, żeby była kolejna część.
Czytasz? Komentujesz!
Bo to daje mi jeszcze więcej weny!
Co wam się najbardziej spodobało w rozdziale? 
Niedługo 20.000 tyś wyświetleń!
Nie wiem jak mogę wam podziękować! 
Jesteście niesamowici! <3
A tymczasem żegnam się z wami i do następnego rozdziału!
Pozdrawiam, Wiktoria! ♥







3 komentarze: